piątek, 23 lipca 2010

odwiedziny rodziny

w miniony weekend przyjmowaliśmy pierwszych gości - nasze mamy (z bratem G.). odwiedziny były czymś w rodzaju inspekcji budowlanej. mamine miny mówiły: "dzieci, bardzo was kochamy, ale postradaliście wszystkie zmysły!". nic to, liczymy na to, że z czasem zobaczą w tym domu to co my ;)

czwartek, 22 lipca 2010

kredytowe przeszkody

uff.. dostanie kredytu to sprawa niełatwa! od prawie trzech tygodni nie zajmuję się niczym innym jak kolekcjonowaniem niezbędnej dokumentacji! okazało się, że jest to zadanie dosyć upierdliwe, tym bardziej, że większość z tych spraw zmusza mnie do wielokrotnych wizyt w różnorakich bankach, urzędach i miejscach pracy...czasami nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. w chwilach przemęczenia i kryzysu zagryzam zęby i oglądam zdjęcia domku, żeby przypomnieć sobie po co to robię :) niestety i to czasem nie pomaga!

środa, 21 lipca 2010

S.



S. – wieś w Polsce położona w województwie dolnośląskim, na Pogórzu Kaczawskim w Sudetach

wtorek, 20 lipca 2010

kraina domów przysłupowych







(powyższe zdjęcia zostały zrobione w Bogatyni)


S. leżą na skraju krainy domów przysłupowych. jest to teren dawnych Górnych Łużyc na styku trzech granic: polskiej, niemieckiej i czeskiej. na tym terenie możemy podziwiać domy przysłupowe, szachulcowe budynki z charakterystycznymi słupami podtrzymującymi piętro i/lub dach domu. wewnątrz szkieletu słupowego znajduje się izba tzw. zrębowa. na parterze przylegają do izby zrębowej ściany murowane, na pierwszym piętrze drewna użyto tylko w tam, gdzie było to konieczne do utrzymania ciężaru dachu, a przestrzenie na górnym piętrze między konstrukcją drewnianą wypełniano patykami i ciętą słomą zmieszaną z gliną (szachulec)
(zainteresowanych odsyłam do tutaj i tutaj).







(wyżej Bogatynia raz jeszcze)

podobno domy tego typu powstały wraz z rozwijającym się tkactwem chałupniczym. podczas pracy warsztat tkacki powodował drgania, a izba zrębowa niezależna od konstrukcji budynku umożliwiała bezpieczną pracę, niegrożącą zawaleniem.
domy przysłupowe niestety giną! giną głównie w Polsce, bo Czesi i Niemcy już wiedzą, że to ich skarb narodowy i należy o nie dbać. u nas domy te umierają jeden po drugim.. dlaczego? z oczywistego powodu: pieniądze! często chodzi o pieniądze na remont, których właściciele po prostu nie mają. czasami jednak chodzi też o pieniądze, które mogliby właściciele otrzymać za taki dom, jako spadkobiercy, jednak przez pazerność zwykle zwaśnionych spadkobierców, domy nie są sprzedawane zainteresowanym potencjalnym "ratownikom". zamiast tego rozpadają się i pieniędzy nie dostaje nikt! smutne, żałosne, głupie!



wyżej: Grabiszyce Górne - dom przysłupowy na krowim pastwisku - jak się dowiedzieliśmy właściciel czeka aż się rozpadnie.. przecież na pastwisku taki dom nie jest potrzebny!




wyżej: Miedziana - przeuroczy dom nie na sprzedaż podobno ze względu na sprawy spadkowe (czytaj: usłyszeliśmy od autochtonów, że rodzeństwo nie może się dogadać w sprawie sprzedaży domu po rodzicach - dom umiera z ludzkiej zachłanności..?)


co roku w ostatnią niedzielę maja odbywa się święto przysłupowych szaleńców:"Dzień Otwartych Domów Przysłupowych". dołączyliśmy do grona szaleńców uczestnicząc w szóstym zlocie przysłupomaniaków ;) 30 maja 2010.

odwiedziliśmy Bogatynię - miejscowość z największą ilością domów przysłupowych na kilometr kwadratowy w Polsce, a w szczególności dom pana Marcina P. poniżej pokaz prac ciesielskich podczas Bogatyńskiego Dnia Otwartego.. w tle dom p.Marcina.



odwiedziliśmy też Zagrodę Kołodzieja w Zgorzelcu - przepięknie odrestaurowany, translokowany (czyt, przeniesiony, tak przeniesiony - okazuje się, ze domy przysłupowe można przenosić) pensjonat - restaurację pani Elżbiety G. zostaliśmy po zagrodzie oprowadzeni przez samą właścicielkę i niezmiernie miło przyjęci mimo zamieszania spowodowanego odwiedzinami wielu osób (w tym byłego mieszkańca domu kołodzieja). Pani Elżbieta słysząc, że kupujemy dom przysłupowy zaproponowała wszelka pomoc, za którą z góry dziękujemy ;)
poniżej Zagroda Kołodzieja





Niebieski Burak w Łaziskach, to kolejny przystanek na naszej "przysłupowej drodze".



nasz I Dzień Domów Przysłupowych zakończyliśmy odwiedzinami "naszego" domku - stoi ;)

środa, 14 lipca 2010

ekspert

"ekspert" pan mgr inż. K. A. - "rzeczoznawca w specjalności konstrukcyjno-budowlanej bez ograniczeń do: projektowania, kierowania i kontroli budowy i robót, wytwarzania konstrukcyjnych elementów budowlanych, oceniania i badania stanu technicznego budynków i budowli, przygotowania inwestycji, itd" - przywitał nas wraz ze swoim (współ)pracownikiem panem B. pogodnym zapytaniem "jak go znaleźliście?!". był to miły początek dwugodzinnej ekspertyzy, która co krok dawała nam większą nadzieję, satysfakcję i świadomość, że znaleźliśmy skarb!!!
podczas tego spotkania wiedzieliśmy już co nieco o domach przysłupowych, bo jak się okazało jest to tego typu dom, ale o tym w oddzielnym poście..
postaram się przytoczyć choć kilka jego spostrzeżeń: "te portale najprawdopodobniej są gotyckie, a te renesansowe", "być może został zaadaptowany starszy budynek, lub jego pozostałości", "szyby nie są z XIX wieku (na belce w tzw izbie zrębowej widnieje data 1827 r), są starsze", "więźba dachowa w świetnym stanie", "nic nie musicie wymieniać, tylko oczyścić, piaskowiec wyspoinować, dziury zalepić i już"..
z jakim to entuzjazmem przyjęliśmy takie wieści (cały czas żałuję, że nie nagrywałam wszystkiego co powiedzieli)!
wstępny remont zabezpieczający dom przed dalszym niszczeniem został wyceniony w granicach naszych możliwości, a że właściciel mieszka z tej samej wsi mogliśmy porozmawiać o cenie domu. szczegóły tej rozmowy pozostaną tajemnicą ;-D ale wracając do Poznania każde z nas już wiedziało, będziemy szczęśliwymi posiadaczami jednego z około 600 domów przysłupowych w Polsce!



wtorek, 13 lipca 2010

oględziny



wspomnienie 8.05.2010
od czasu ostatniego posta dużo się wydarzyło! - tak dużo, że nie miałam czasu ani okazji pisać, więc spróbuję nadrobić zaległości.
pojechaliśmy zobaczyć dom z wielkimi nadziejami. pierwsze wrażenie było schizofreniczne: zachwycająco - załamujące.
dom jest przepiękny, duży, majestatyczny, klimatyczny, cudo! a jednocześnie w stanie zapłakanym, opuszczony, zaniedbany, dziurawy, umierający..
i miał jeden duży minus: był dość daleko od gór, a przecież chcieliśmy kupić domek w górach.. co prawda widok na Karkonosze jest, ale widać same wierzchołki gór ;-/
nie wiedzieliśmy co mamy myśleć - kupować, nie kupować? cena dosyć wysoka (dla nas), ale możliwa do przełknięcia, tylko świadomość kosztów remontu załamująca. nigdy nie zbierzemy takich pieniędzy!!! jednak była to miłość od pierwszego wejrzenia!!!
po obejrzeniu tego domu jeździliśmy jeszcze po okolicy szukając czegoś podobnego, bezskutecznie. nie znaleźliśmy niczego, a "ten" dom cały czas kłębił się w myślach..
stan domu niepokoił, a nasze dojrzewanie do decyzji kupna spowodowało, że chcieliśmy zaczerpnąć porady "eksperta".. od jego ekspertyzy uzależniliśmy naszą decyzję..