wtorek, 3 maja 2011

chodojtypalenje

chodojtypalenje to serbołużycki odpowiednik germańskiej Nocy Walpurgii i celtyckiego Beltaine, jest to święto przedchrześcijańskie nowego ognia i nadejścia lata. u nas zwane Czarodzielnicą, ale o ile Walpurgia i Beltaine są w jakimś stopniu kultywowane, o tyle Czarodzielnica jest nieomal zapomniana w Polsce.
ci, którzy kiedykolwiek byli w Czechach lub na Słowacji w majowy weekend, mogą kojarzyć symbol święta - słup majowy (jego kształt falliczny symbolizował boga, zaś wianek na górze - boginię).
tego dnia wykonuje się czynności mające ochronić domową zwierzynę (w szczególności bydło) przed czarownicami. rozpala się ogniska, wokół których tańczy się i śpiewa. kręci się ze słomy bałwany i rzuca w płomienie, paląc niby czarownicę. te i więcej informacji na temat sposobów obchodzenia 30 kwietnia znalazłam w artykule "Folklor Serbołużyczan". jak pisze Anna Pawlak, autorka artykułu, "jeszcze przed zachodem słońca doi się i karmi krowy, następnie okadza się oborę różnymi ziołami, drzwi mocno zamyka, robi na nich trzy krzyże kredą lub węglem, a w parafiach kato­lickich kropi się drzwi wodą święconą. zabobon radzi też przybić na drzwiach żywą żabę. aby zabieg był bardziej skuteczny krzyżowano na progu, na znak krzyża dwie miotły. chcą sprawić, żeby czarownica nie zawitała do nas rozsypuję się dodatkowo na progu piasek, mąkę lub popiół, zakreślając na tym profilaktycznie trzy krzyże. wedle wierzeń czarownica musi teraz liczyć rozsypane ziarnka do samego rana. gałązki brzozowe, wtykane w gnojowisko, wrota podwórzowe, oraz wszystkie drzwi i okna stanowić mają jeszcze jeden zabieg ochronny przed czarownicami."
dziś chodojtypalenje obchodzi się chociażby w Lipsku.

i my 30 kwietnia, wraz z niezwykłymi ludźmi i ich gośćmi, odstraszaliśmy czarownice od śledziby, zakąszając chlebek, kiełbaski i ziemniaczki wprost z ogniska.


na szczęście dla płazów, obyło się bez przybijania żaby.

p.s. Czarodzielnicę obchodzono również w Zgorzelcu.

7 komentarzy:

  1. A my, dyletanci, myśleliśmy, że to zwykła biesiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, że i na Wschodniej Słowiańszczyźnie to święto przetrwało. U nas w każdym razie też płonął Ogień. Pozdrawiamy serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. niezaleznie od powodów chętnie bym się przyłączyła;)

    OdpowiedzUsuń
  4. na Dolnym Śląsku w Zielone Świątki mieszkańcy wsi bardzo mocno dekorują obejścia brzózkami-może echo obrzędów na cześć lata:)?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy wydoiliście krowy przed zachodem słońca? ;-)
    Ech, zazdroszczę...
    A śnieg u Was nie spadł?
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  6. ZiŁ, ależ to była zwykła biesiada!
    OLQA, zapraszamy!
    Inkwizycja, wydoiliśmy parę Byków (z wiejskiego sklepu ;)), czy to się liczy?
    Mario, żabom tym razem się upiekło!

    OdpowiedzUsuń