w śledzibie jest dużo detali architektonicznych, które mnie absolutnie rozczulają. na każdym kroku czuję respekt do budowniczych tego cudownego domu, którzy zadbali o najdrobniejszy szczegół. cieszę się, że choć niektóre z nich nie uległy zniszczeniu i możemy się nimi cieszyć. miałam problem z wyborem swoich ulubionych. oto niektóre z nich:
piaskowcowe okno i portal drzwi wejściowych (zewnętrznych)
(i wewnętrznych)
ściany i sklepienie piaskowcowe (w chlewie!)
drzwi wejściowe (cudo)
futryna drzwi w izbie zrębowej (z rzeźbioną datą 1827 r)
wymyślenie nazwy dla domu, który (mamy nadzieję) będzie obiektem parahotelarskim nie jest łatwe. ŚLEDZIBA to słowo, które wypłynęło z nas ot tak sobie podczas rozmowy kreatywnej.. nasza nazwa jest pierwiastkiem z nazwiska pewnego rodu związanego z popularną rybą morską, siedziby - jako naszego miejsca na ziemi i koliby - słowa które kojarzy nam się ze schroniskami i chatkami górskimi. ma ona (między innymi) swoją wersję angielską- Herringdom, nimiecka - Heringdorf, francuską - Harengson i hiszpańsko - portugalską - Arenquasa. Mam nadzieję, że wymyślona przez nas nazwa nie odstraszy potencjalnych wegetariańskich gości..
Grodziec - zamek nam najbliższy, ku naszej radości okazał się być bardzo atrakcyjnym zamkiem. wybierając się na wycieczkę krajoznawczą tamże myśleliśmy, że w ciągu 20 minut zobaczymy wszystko co można zobaczyć. okazało się, że zwiedzanie zajęło nam półtorej godziny, a przy okazji dowiedzieliśmy się, że w zamku organizowane są różnego rodzaju imprezy od rycerskich po folklorystyczne. Polecamy wizytę na Grodźcu wszystkim przebywającym w jego okolicy. Warto!