piątek, 29 lipca 2011

beton i styropian

wpisałam dzisiaj w wyszukiwarkę hasło: "domy przysłupowe". od czasu do czasu lubię sprawdzić, czy jakiś nowy miłośnik przysłupów zaistniał w cyberprzestrzeni mając coś interesującego do przekazania. a nuż nauczę się czegoś ciekawego..
tym razem znalazłam smutne wieści - domy przysłupowe zginęły pod betonem i styropianem (video). nie wiem dlaczego tak mnie przytłoczyła ta wiadomość. przecież w maju byliśmy na DODP i sama widziałam jak bogatyńskie remonty wyglądają. nie zdawałam sobie chyba sprawy, że odbywa się to na taką skalę. a może po prostu ten problem urósł w moich oczach, gdy ktoś inny też go zauważył..

zdjęcie zostało zrobione w maju w czasie DODP 2011.

p.s. chciałabym bardzo podziękować Asi i Wojtkowi za przemiłe wyróżnienie.

czwartek, 21 lipca 2011

smocza kupa i inne story

nadeszły upragnione wakacje i możemy w śledzibie siedzieć RAZEM (dłużej niż tylko przez weekend). prace i wypoczynek (będąc dosłownym "lenistwo") słodko się ze sobą przeplatają. dopiero teraz, mając przedsmak wiejskiego życia wiem, po co to robimy, a wątpliwości (czy warto?) oddalają się.
wśród naszych największych sukcesów ostatnich dni jest, miejmy nadzieję, ostateczne przygotowanie szamba do użytku. nie miałam okazji wyławiać owczych czaszek, za to tym razem miałam swój znikomy udział w wyławianiu "tego", co mogłoby zatkać rurę pojazdu asenizacyjnego. "to" co wyłowiliśmy miało w składzie m.in.:
szlam (wolę nie wiedzieć w jakim składzie ;))
kości (!) owcze (?)
szkielet kota
stary zawias
cała ta mikstura została pieszczotliwie nazwana przez G... "kupą smoka" ;)

doświadczenie to było dość traumatyczne (zwłaszcza dla G., który siedział kilkadziesiąt minut w zbiorniku i wybierał zawartość).

zaczęliśmy też upijać denaturatem pewnych niesympatycznych drewnożerców


i delikatnie skrobać olejnicę, a w zasadzie usuwać odchodzące płaty, z belek i sufitu w izbie zrębowej


przy okazji znaleźliśmy "bardzo ciekawy bożonarodzeniowy wzór łużycki z XVIII wieku" ;-D pod kolejną warstwą papieru (tym razem nie farby), który służył do..izolacji!?


posadziłam moje ukochane hortensje. ta z przodu, choć maleńka, ma dla mnie szczególne znaczenie. przywiozłam ją dwa lata temu w postaci gałązki z Bretanii, ukorzeniłam i chowałam w mieszkaniu. mam nadzieję, że przyzwyczai się do nowych warunków (o ile ślimulce jej nie zjedzą, bo zaczęły się do niej dobierać),

i choć pracy nieskończenie wiele udaje się nam od czasu do czasu odwiedzić właścicieli pewnego domu już nie przysłupowego, którzy myślą, że przyjeżdżamy do nich tylko po to by skorzystać z instalacji wod-kan w miejscu ich tymczasowego pobytu ;-p
a my tak zwyczajnie uwielbiamy palić stosy starego, mokrego siana ;-D

odwiedziliśmy też, po wielu latach, pewne schronisko, by sprawdzić, czy aby przypadkiem nie jest przysłupowe. jest!

zapoznaliśmy się też z nowym, nieznanym nam dotąd bliżej otoczeniem staruszka, które uznaliśmy za niekoniecznie piękne i niekoniecznie wpływające pozytywnie na klimat Gór Izerskich. cóż, turystyka rządzi się swoimi prawami, przynajmniej jest kolejna atrakcja w regionie.

a mi wciąż trudno uwierzyć, że można o 15:00 (po obiadku) wyjechać z domu w góry, po drodze - niby przypadkiem - spotkać znajomych i pogawędzić z nimi krótką chwilę, wdrapać się na szczyt, zejść i wrócić do domu przed zmrokiem! w samą porę na "imperium kontratakuje".