ufff.. DODP 2012 za nami. nasz trzeci, lecz pierwszy taki - nie zwiedzający, a udostępniający. tuż po przyjeździe zabraliśmy się do sprzątania domu i ogrodu. w pierwszej chwili drażnią/męczą mnie odległości do pokonania w poszukiwaniu porzuconych w ogrodzie rękawiczek, czy miotły zostawionej na strychu. tak to jest kiedy z małego mieszkania wchodzi się do tak dużego domu z jeszcze większym ogrodem. szybko mi jednak przechodzi, kiedy mięśnie przyzwyczajają się do pracy, a kolejna godzina przynosi już tylko dobre myśli, zwłaszcza gdy efekt pracy jest widoczny. bez chwili wytchnienia kosiliśmy (ze dwa dni, taka nam trawa urosła), grabiliśmy, zamiataliśmy, myliśmy i wykonywaliśmy wiele innych, na pozór męczących zajęć. wciąż nie zajmujemy się domem (niestety), za to staramy się zagospodarować okolicę domu. posadziliśmy jaśminowce, bzy, maliny, posiałam łubin, naparstnice i dzwonki (na dzień otwarty niestety nie wyrosły).
śledzibka wyładniała, taka wysprzątana (choć nie we wszystkich pomieszczeniach).
w niedzielę już tylko czekaliśmy na gości i czekaliśmy i czekaliśmy i czekaliśmy i czekaliśmy..
i przyjechali!
ZiŁ, Neustechow i szachulec.pl!
wszyscy dotarli niemalże w jednej chwili!
ci, którzy mieli ochotę na pyrki z gzikiem (lub bez, bo nie jadają niczego co białe) mogli się najeść do woli, o ile sami się obsłużyli. oprowadzając szachulec.pl po śledzibie (byli u nas pierwszy raz) trochę zapomniałam o karmieniu i pojeniu pozostałych gości (mam nadzieję, że wybaczyli nam to skandaliczne zaniedbanie).
niestety nie było hulanki do białego rana. pobyt gości skróciła brutalna rzeczywistość - w poniedziałek trzeba było iść do pracy.. 215 km od śledziby.
podsumowując, nasz pierwszy taki DODP uznaję za udany!
[i]
A...to Wy jesteście odpowiedzialni za kręgi w zbożu!
OdpowiedzUsuńoj nie nie! to nie kręgi w zbożu, tylko odcisk sporadycznie wylegującej na łące ośmiornicy drzewnej (łac. Octopus paxarbolis)
UsuńGoście czyli znajomi z netu? super !!!:)
OdpowiedzUsuńchwała im za to, bo już myśleliśmy, że nikt nie przyjedzie. ale co się dziwić – kto by chciał oglądać sypiącą się ruderę :(
OdpowiedzUsuńNo niestety... my nie dotarliśmy... a żałujemy :-(( Może w przyszłym roku - i Śledziba będzie już w trakcie prac remontowych? Życzę Wam tego!
OdpowiedzUsuńzapraszamy i w przyszłym, lecz po co tak długo zwlekać.. może przy okazji następnych Waszych poszukiwań? gdybyście mieli ochotę na wizytę, dajcie znać.
UsuńGratulacje! Pięknie już obejście wygląda :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedyś nie rozumiałam, dlaczego narzędzia ogrodnicze robią w takich idiotycznych jaskrawych kolorach, teraz już wiem-żeby je znaleźć! Ty monety, ja zacznę pewnie wykopywać zagubione własne sekatory.
OdpowiedzUsuńPyry z gzikiem? Coś mi moim Poznaniem zapachniało?
bo my pyry poznańskie ;)
Usuń