siedząc w Poznaniu zastanawiam się czasami co tak naprawdę spowodowało, że chcemy pozostawić wygodne życie w mieście dla dwustuletniej chałupy w nie najlepszej kondycji. ostatni weekend sprawił, że szybko przypomniałam sobie co takiego kryje w sobie magiczne Pogórze.
mijając autostradę A4 Jędrzychowice - Wrocław wkraczamy do zupełnie innego świata. Karkonosze na horyzoncie, wiatraki wiercące dziury w chmurach i już czujemy się jak w domu. nie wiemy kiedy "tutaj" stało się dla nas bardziej "u siebie" niż w Wielkopolsce. pozostawiając autostradę za plecami widzimy wyraźną zmianę architektury i krajobrazu.. i już wiemy, że to tam za tą samotną, niewysoką górą czeka na nas śledzibka. bezwarunkowo pojawia się nam uśmiech na twarzach, a do krwi płynie cała chmara endorfin. mijamy Grodziec, nasze lokalne "Mont Saint Michel" (czasami mam wrażenie, że zaraz nadciągnie fala pływowa i zaleje łąki wokół tej niewysokiej góry powulkanicznej). ale tu pięknie! słońce świeci, pagórki rysują swoje łagodne garby, to z lewej, to z prawej. ehh, jak wspaniale, że będziemy tutaj mieszkać! (będziemy?)
dojeżdżamy do śledziby. najpierw następuje rytualny obchód. jak tam kwiatki moje? co wygramoliło się już spod ziemi? o proszę jest, krokus - jeden! (a miało być pięćdziesiąt)
co rusz spoglądam na południe, dziś Karkonosze niewyraźne - przejrzystość powietrza słaba. za to słychać znajome odgłosy, o lecą w naszą stronę! to parka żurawi zamieszkująca gdzieś nieopodal wybrała się w lot nad śledzibą. zima nie wyrządziła szkód wymagających interwencji, więc mamy czas na wypoczynek, kawka u sąsiadów w promieniach grzejącego słońca, co dalej.. może krótka wycieczka po dobrze znanych drogach? jedziemy w odwiedziny do Pogórzańskich Znajomych. dziś trasa: Rząśnik - Bełczyna - Bystrzyca - Przeździedza - Marczów - Radomiłowice. mijamy Ostrzycę - dolnośląską Fujijamę. goni nas, a może ucieka, stadko parzystokopytnych.
rzut oka na stan wody w Bobrze. tak niskiego jeszcze nie widzieliśmy. niemalże można przejść suchą stopą! w tym roku nie ma co topnieć - śniegu brak.
i taki to zupełnie inny świat, za którym w mieście tęsknimy.
p.s. o zeszłorocznych postępach prac napiszemy wkrótce.
U mnie mniej dziko, ale tak już mnie wessało w tę wieś, że nawet nie chcę myśleć o powrocie do miasta. No...chyba, że w dzikszą krainę ;)
OdpowiedzUsuńA jednak i w waszym blogu życie się obudziło wraz z krokusem. Ciekawym co tam nabroiliście od naszego spotkania. Piszcie piszcie...
UsuńZ pozdrowieniami, a hej!
oj nabroiliśmy, nabroiliśmy ;)
UsuńTo co piszecie o Śledzibie lekko z faktami sie rozmija, jest niekompatybilne. Bo pogoda cudna do remontów, a tu nic -zastój :). Ale mam nadzieję że Wasz weekend był po to by plany na dalsze działania poukładac :). Ja juz od dawna działam, by to lato było mniej zapchane remontami, by troche odpocząć i złapać oddech. Może się uda (pewnie nie). pozdrawiam i do zobaczenia
OdpowiedzUsuńDrogi Cze, wiesz przecież, że my i zimą możemy remontować, niestety nasze prace są mocno zależne od "urzędniczej życzliwości". liczymy, że znów zaczniemy działać już niebawem :)
UsuńO ! A jednak żyjecie :) I coś się w Śledzibce kręci, jak piszecie - to cudnie :). My dopingujemy, niezmiennie ściskamy kciuki za całe przedsięwzięcie i breparapetówy wyglądamy (tak, tak, niezależnie od tego kiedy ona będzie :), może nawet wtedy już zbudują nam piękną drogę ze Szczecina prosto do Śledzibki!).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Was serdecznie
m & t
hmm, można by się zakładać co potrwa dłużej - remont śledziby, czy budowa autostrady ze Szczecina ;) mamy jednak nadzieję, że będziemy pierwsi.
Usuńdziękujemy i pozdrawiamy
Codziennie kiedy jedziemy do miasta do pracy to niesamowicie tęsknimy za naszą wsią, a kiedy wracamy do domu to buzie nam się śmieją, a każdy widok za szybą samochodu wydaje się wyjątkowy, gdzie tam wydaje się, on jest wyjątkowy!
OdpowiedzUsuńDrodzy, już pora z kopyta zaczynać prace remontowe! Zbierajcie endorfiny i siły i rzucajcie się na staruszka ;) A w przelocie i do nas zajrzyjcie... Ściskamy ;)
OdpowiedzUsuńMieszkałam w dużych miastach, a nawet w jednej europejskiej stolicy... ale to właśnie na D. Śląsku odnalazłam swoje miejsce. Zawsze gdy wracam i patrzę na góry to myślę "witaj w domu".
OdpowiedzUsuń