ostatniego dnia podwieźliśmy do "Jelonki" dwie turystki z ogromnymi plecakami wracające do domu (Beskidu Sądeckiego) z wyprawy po Parku Krajobrazowym Doliny Bobru. w ramach podzięki za podwózkę zostawiły nam mapę. mieliśmy jeszcze trochę czasu wiec pojechaliśmy, kierując się owąż mapą (dziewczyny, dzięki, bez niej byśmy się tam nie wybrali!), w stronę Małej Kamienicy, Kwieciszowic, Proszowej, Antoniowa i innych uroczych wsi leżących u podnóża Gór Izerskich. spotkanie z pierwszymi domami w kratę było jak dźgnięcie strzałą kupidyna w prawą komorę pompy ssąco tłoczącej! zapragnęłam mieszkać w takim domu.
po powrocie do Poznania rozpoczęły się poszukiwania domów szachulcowych na sprzedaż, a tydzień później (8 maja) po raz pierwszy oglądaliśmy na żywo śledzibę. od tamtej chwili, w co trudno nam uwierzyć, minęło pięć lat a nasze życie całkowicie się zmieniło.
śledziba 8.05.2010.
myślę, że dolnośląscy włodarze mogliby się zainspirować działaniami mieszkańców bliźniaczej krainy nad Bałtykiem w zakresie turystyki opartej na budownictwie regionalnym.
http://www.swolowo.pl
nadmorska kraina w kratę ma swoją stolicę w Swołowie, gdzie znajduje się fantastyczny, interaktywny obiekt - Muzeum Kultury Ludowej Pomorza Środkowego, którego nie mogliśmy pominąć. o naszej pierwszej wizycie w tym raju dla miłośników domów w kratę już pisałam.
tutaj nawet drewnojady są pięknie wyeksponowane
w słowińskich wsiach położonych nad jeziorami Łebsko i Gardno mieszkali głównie rybacy, dla których połów ryb był podstawowym źródłem utrzymania. budowali oni często długie chałupy
o konstrukcji szkieletowej wypełnionej gliną, z mieszkaniami dla dwóch, trzech rodzin. takie wielorodzinne budownictwo było związane z funkcjonowaniem wspólnot rybackich (zwykle rodzinnych), ułatwiających prowadzenie połowów. budynki mieszkalne miały dachy naczółkowe z tzw. dymnikiem, czyli z niewielkimi otworami pod kalenicą, służącymi do wyprowadzania dymu z chałup. każda rodzina posiadała swój budynek gospodarczy złożony z kilku pomieszczeń pełniących funkcje obory, stajni, chlewu, drwalni lub składu narzędzi. chałupy stawiano frontem do ulicy, natomiast budynki gospodarcze szczytem [1].
o konstrukcji szkieletowej wypełnionej gliną, z mieszkaniami dla dwóch, trzech rodzin. takie wielorodzinne budownictwo było związane z funkcjonowaniem wspólnot rybackich (zwykle rodzinnych), ułatwiających prowadzenie połowów. budynki mieszkalne miały dachy naczółkowe z tzw. dymnikiem, czyli z niewielkimi otworami pod kalenicą, służącymi do wyprowadzania dymu z chałup. każda rodzina posiadała swój budynek gospodarczy złożony z kilku pomieszczeń pełniących funkcje obory, stajni, chlewu, drwalni lub składu narzędzi. chałupy stawiano frontem do ulicy, natomiast budynki gospodarcze szczytem [1].
podczas imprezy można było zobaczyć jak niegdyś mieszkańcy wsi słowińskiej budowali swoje domy, tworzyli sprzęty codziennego użytku, co jedli i jak się bawili.
[1] Tomasz Czerwiński "Budownictwo ludowe w Polsce", MUZA SA, Warszawa 2010.
a na Dolnym Śląsku już niedługo Dzień Otwartych Domów Przysłupowych, do udziału w którym już teraz zachęcamy.
Mieszkałam w pobliżu, kilka km od Kluk. Z naszej wsi przenoszono domy do tamtej zagrody. Czytam Waszego bloga i podziwiam Was.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
BK
Dziękujemy za miłe słowa. Okolice Kluk są piękne. Wiele miejsc nas zaskoczyło i przyrodniczo i architektonicznie. Ciekawe jak się tam mieszka(ło). Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńJak się mieszkało? Jako bardzo młoda osoba, marzyłam aby wyrwać się do miasta, tam mieszkać i pracować (czego dokonałam). A teraz, mając prawie 50 lat kupiłam tam część domu, który zamierzam wyremontować i przenieść się. Okolica jest piękna, bez przemysłu, plaże czyste, do niedawna prawie dzikie. Z wielkim zainteresowaniem czytam blogi, w których ludzie tacy jak Wy, odtwarzają piękne stare domy i ich dawny klimat. Z sentymentem wracam dl lat dzieciństwa i młodości, do wspomnień. Ale chyba tak już jest na "starość"...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
BK