przyniósł nam małą Żabę ;)
malownicza, murowana ściana została rozebrana i można było przyjrzeć się oryginalnym, drewnianym płazom. po ocenie ich stanu, było wiadomo co zostaje, a co trzeba zastąpić. tragedii nie było - większość jeszcze posłuży..
najbardziej zniszczona była przycieś i dwa płazy nad nią. co ciekawe, największe szkody wyrządziły nie owady, a gryzonie, wyżerając w wiekowym drewnie sieć korytarzy i komór-spiżarń.
nasza ulubiona firma budowlana, używając tajemnych metod lewitacji, podwiesiła górne płazy, które ciągle są w dostatecznej kondycji. elementy nienadające się do dalszego użytku, zostały zastąpione nowymi (dębowa przycieś), albo starymi z odzysku z podobnego obiektu.
lewitująca ściana ;)
po skomplikowanych pracach konstrukcyjnych, pozostała kosmetyka: anastyloza :-) kamiennej podmurówki, uszczelnienie płazów pakułami lnianymi, fugowanie masą z gliny, malowanie fugi farbą wapienną. drewniane płazy potraktowane zostały olejem lnianym z dziegciem.nowy, ręcznie strugany dębowy parapet też został napojony olejem lnianym.
efekt pozwala nam wyobrazić sobie jak będzie wyglądała cała część zrębowa domu. nie możemy się doczekać...
cdn.