pracowaliśmy w pocie czoła (w czym pomagały nam wyjątkowe upały tego lata) nad konstrukcją ryglową, by osiągnąć taki efekt.
zabezpieczenie szachulca było w tym roku naszym głównym celem. trzeba było w końcu otynkować glinę w polach, choć nasze gliniane ciasteczka pięknie się prezentowały i z lekkim żalem przykryliśmy je warstwą tynku. nie było wyjścia. po dwóch latach od wypełnienia pól, glina na ścianie szczytowej, gdzie nie ma okapu, zaczęła się wypłukiwać – co nie było dla nas zaskoczeniem. położyliśmy na nią tradycyjny tynk wapienny, który powstrzyma dalsze wymywanie.
najpierw drewno rygla było czyszczone (naszymi ulubionymi narzędziami – szczotkami: drucianą i ryżową). ta żmudna i czasochłonna praca była konieczna przed nałożeniem warstwy impregnującej.
po prawej oczyszczone drewno, po lewej zaimpregnowane.
w tym roku nie pomalujemy tynku farbą wapienną. to już zadanie na kolejny sezon.
po raz kolejny dziękujemy W.P. (szachulec.pl) za patronat nad pracami.
Już wygląda wspaniale :) Trzymam kciuki za dalsze prace... Sama trochę się pokopałam z koniem, biorąc się za remont starego, ale jakie przeżycie i doświadczenia zebrane, to moje i nie oddam ;) A tymczasem, zasłużonego odpoczynku od prac generalnych! Cieszcie oko piękniejącym domkiem :)
OdpowiedzUsuńmiło nam, że się podoba. faktycznie, przeżycia niezapomniane i chcemy ich więcej i więcej. każdy etap remontu jest dla nas w pewien sposób fascynujący dlatego zasłużony odpoczynek wydaje się być zbędny. eh, gdyby tylko zimą było ciepło.. ;)
Usuńpozdrawiamy
Pięknie wygląda! I super, że bez chemii, a za to tradycyjne acz żmudne szczotkowanie i zmywanie wielki szacun ;-) Musicie pękać z dumy, patrząc na Nią ;) odpoczywajcie i zbierajcie siły na przyszły sezon. Ściskam ;-)
OdpowiedzUsuńdziękujemy! taki był zamysł od początku. robić jak kiedyś i starać się stosować naturalne materiały. jeszcze co nieco do zmycia i wyszczotkowania zostało ;( więc nie pozostaje nam nic innego jak... zbierać siły na przyszły sezon ;)
UsuńŚciskamy!
Podziwiam pracę i chylę czoło. Jest efektownie i się cieszę z Waszej radości. Trzymam kciuki za kolejny sezon :)
OdpowiedzUsuńdziękujemy! cieszymy się, że efekt się podoba :)
UsuńJak ze sklepu!
OdpowiedzUsuńSmacznie wygląda! :)))
...jak z cukierni:))) Zwłaszcza na tych dwóch ostatnich zdjęciach.
UsuńBardzo fachowa robota. Nikt inny by tego tak dobrze nie zrobił niż właśnie główny opiekun domu:)
no niestety spóźnili się Panowie na ciasteczka. wszystkie pokrył już biały lukier ;)
UsuńNo..rewelacja! Pozdrawiam. S.
OdpowiedzUsuńre-pozdrówka, ciekawe co u Was, będzie trzeba kiedyś wykręcić w to miejsce magiczne.
Usuńmy.. robimy tak... bardziej wewnątrz :)
Usuńjeszcze z miesiąc, a nastanie nam cywilizacja, to serdeczne zapraszajem!
Nie wiecie przypadkiem, czy Wasz impregnat załatwiłby problem kołatka w drewnie? Też się wzdrygam przed zastosowaniem chemii do naszej chaty z bali, a zapach dziegciu uwielbiam.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Waszej pracy i efektów. Jesteście przykładem, że nie ma rzeczy niemożliwych do zrealizowania.
Nie znamy kołatka, który byłby zadowolony z dziegciowego poczęstunku. Niestety nasza mikstura jest raczej do stosowania na zewnątrz. Opary terpentyny są szkodliwe dla człowieka. Dziegieć w dłuższym kontakcie chyba jest jeszcze gorszy – zawiera szereg szkodliwych organicznych związków chemicznych (w tym wszystkim znany benzo-a-piren). Gdzie macie tego kołatka? Z tego co wiem gustuje w starym, raczej wilgotnym drewnie. Tu jest ściągawka z impregnatów: http://www.pg.gda.pl/~krogu/Impregnacja%20drewna.pdf
UsuńNa razie robiliśmy to co możliwe, dopiero przed nami co niemożliwe; jeszcze nie wiemy czy się sprawdzimy :/ [g]
Dom remontowany po mistrzowsku :) ( to była marchewka). Przez wiele tygodni od Waszego wyjazdu pogoda wspaniała , ciepło (dzisiaj tez) a w Śledzibie nic sie nie dzieje. Zasłużony odpoczynek !!!, ha ha ha. Samo sie nie wyremontuje ( to był kij) :(. A tak na serio: ma szczęście Śledziba że trafiła na Was , na Wasza cierpliwość pracowitość i wiedzę. Pozdrawiam, a herbatę w tej sytuacji piję sam :(.
OdpowiedzUsuńDzięki za marchewkę, kij tez się przyda ;-) Niestety nie samą śledzibą człowiek żyje (jeszcze), niech sobie dom odpocznie od nas, za kilka sezonów nie będzie miał takiej możliwości :(( ..ciepłą pogodę wykorzystujemy także tu gdzie jesteśmy, zima będzie mile widziana dopiero w styczniu. Co do wiedzy, to czerpiemy ją od mądrzejszych, w tym od Ciebie. Pozdrawiamy!
UsuńI love your posts and everything looks wonderful. I love yourideathanksforsharingភ្នាល់បាល់បក
OdpowiedzUsuń