skoro już wybudziłam się z zimowego snu, to zamieszczam kolejnego posta ;)
tym razem z drugą częścią śledzibowych detali, które uwielbiam do szaleństwa. muszę przyznać, że niektórych patentów nie widziałam w innych starych domach ani skansenach. być może dlatego, że w Wielkopolsce nie spotykałam się z budownictwem serbołużyckim. domyślam się, że w Sudetach i na Pogórzu detale, którymi ja się zachwycam są dość powszechne. dla mnie jednak wciąż są specyficzne i oryginalne.
dzięki takim cudeńkom za każdym razem wchodząc do śledziby mam wrażenie przenoszenia się w czasie..
wśród moich ulubionych jest piękna buda dla psa niewielkich rozmiarów ;) (to ta dziura w ścianie przy ziemi, którą odkryliśmy dopiero po odchwaszczeniu)

i piaskowcowy zlew w kuchni (niestety dosyć ciemnej, dlatego zdjęcie mało czytelne)

piaskowcowe "wsporniki" do półek w spiżarniach

ręcznie ciosane bloki piaskowcowe (tutaj portal w spiżarni)

strop w izbie zrębowej (już niedługo nie będzie seledynowy; farba olejna - fuj)

i malowana deska w jednym z pokojów na piętrze

jak zwykle czapki z głów i oklaski dla budowniczych!
ulubionych śledzibowych detali jest więcej, a zatem ciąg dalszy nastąpi..