Dzień Otwartych Domów Przysłupowych był pełen wrażeń.. tych pozytywnych i tych mniej..
zaczęliśmy w Bogatyni, gdzie byliśmy rok temu - przed powodzią. trochę bałam się tego co możemy tam zastać.
Bogatynia, cóż, nadal smutna, a może i smutniejsza niż przed powodzią.
nie wiem co mnie bardziej smuci: widok wiszącego na włosku domu (niegdyś przysłupowego)
czy nieumiejętne remontowanie domów, polegające na zalepieniu tego co się da (w szczególności szachulca) styropianem i wstawieniu plastikowych okien (co ma miejsce nie tylko w Bogatyni, a w całym regionie). ciekawe ile lat postoi w taki sposób wyremontowany (zaduszony) dom..
szkoda, że ludzie są oporni w przyswajaniu wiedzy w jaki sposób remontować domy przysłupowe. wiem, wiem, nie zawsze brak wiedzy, czy świadomości jest głównym problemem, a niedostatek pieniędzy.
są jednak i pozytywne przykłady - domy w których odbywał się DODP w Bogatyni - na ul. Waryńskiego 17
i 24
z tego co mówił burmistrz Bogatyni jest szansa na pozyskanie funduszy na remont domów. może w końcu "perła" architektury przysłupowej w Polsce stanie się "Perłą".
w czasie DODP przejęła mnie też historia ludzi - powodzian bogatyńskich, którzy wspominali zeszłoroczną tragedię. dreszcze przechodzą na myśl o tym jak to musi być kiedy jest się kobietą w średnim wieku, siedzi się samotnie w drewnianym starym domu, który lada moment może się zawalić, wśród otaczającej rwącej rzeki zalewającej dom do poziomu 1,80 m? w dodatku widząc dom sąsiada zniszczony przez stalowy most pędzący z nurtem rzeki? i jak się czuć, kiedy po przejściu fali znajduje się w ogródku czeski samochód dostawczy?
z Bogatyni wyruszyliśmy do zachodnich sąsiadów. spacer po dwóch niemieckich kurortach w Zittauer Gebirge - Jonsdorf i Oybin był bardzo budujący, motywujący i inspirujący.
ehh..
był to nasz pierwszy i z pewnością nieostatni wyjazd w tamte strony.
na koniec odwiedziliśmy Zagrodę Kołodzieja. długa rozmowa z Panią Elą naładowała nas pozytywnie i zmotywowała do dalszej pracy. wszystko wskazuje na to, że podążymy drogą którą nam zasugerowała.
Trzymamy kciuki za brak wybojów!
OdpowiedzUsuńi oby tak dalej:)
OdpowiedzUsuńSerce rośnie, jak się ogląda udane projekty renowacji. Domy budowane w tej technologii mają ogromny urok, tylko czasami trudno go dostrzec...
OdpowiedzUsuńPiękne te Wasze domy. Macie pole do popisu. Do nas, do Kosztowej przeprowadził się ktoś z Bogatyni - tak się mu powódź dała we znaki.... W sumie, nam też UchoDynia wpadła w oko w depresjach popowodziowych :DDDDDD
OdpowiedzUsuńPzdr.
Piękne...
OdpowiedzUsuńI żal tych, które niszczeją.
Ściskam!
Zawsze po powodzi cichnie w mediach na ten temat i ludzie są pozostawieni, prawie, sami sobie. Żal tych domów, takie perełki, a koszmaru wielkiej wody nie wyobrażam sobie nawet. Kiedy szła duża fala Sanem w poprzednich latach, wysyłałam męża na zwiady, a w sercu gościł wielki niepokój. Tamten rok był straszny. Podglądam, kibicuję i na pewno wytrwacie w remontowych trudach, serdeczności.
OdpowiedzUsuńAleż piękne te budynki w Waszych stronach, trochę w stylu elżbietańskiej w Anglii.
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam do mnie na http://sielskidomiogrod.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie
Hi. I like your fotos. Especially the fotos of the old houses.
OdpowiedzUsuńdomy przsłópowe sa rewelacyjne tylko mało ich ;<
OdpowiedzUsuń