na Pogórzu Izerskim i Kaczawskim nie ma wsi bez czarno białej (a czasem brązowo beżowej) kraty, ale o tym była mowa już nie raz. gdy szachulec jest na zewnątrz, nie zaskakuje nas jego widok wewnątrz, jednak wiele starych domów ma
ściany szachulcowe nawet jeśli na zewnątrz tego nie widać. domy z kamienia, czy cegły ukazują swoje kraciaste oblicze dopiero po wejściu do środka (o ile właściciel nie schował go pod grubą warstwa tynku, boazerii, tapety itp). dom, który nie był od wielu, wielu, wielu lat zamieszkały lub
tylko część była używana, z pewnością ma belki
i deski pokryte starą, brudną farbą, której chciałoby się jak najszybciej pozbyć. wspaniale, jeśli są one pokryte farbą wapienną, o wiele gorzej jeśli mamy do
czynienia z wszędobylską olejną.
kiedy kupiliśmy śledzibę ściany i belki stropowe wyglądały paskudnie. pod grubą warstwą kurzu i pajęczyn (bleee), straszyła sypiąca się "starożytna" farba. na początku baliśmy się czegokolwiek ruszać - wszak to zabytek ;-) i jakoś koegzystowaliśmy z tym brudem.
miarka jednak się przebrała i od pewnego czasu zajmuję się czyszczeniem wewnętrznych ścian. na szczęście dużą część wnętrz domu pokrywa zwykła, prawdopodobnie home-made farba wapienna, której usuwanie jest dość banalne. wystarczy wiadro z wodą, szczotka ryżowa, szpachelka, gąbka i duuuuuużo cierpliwości.
zaczynam od skrobania farby szpachelką z pól szachulca (do samej gliny).
potem moczę drewno gąbką i szoruję szczotką do uzyskania pożądanego efektu. co jakiś czas z belki trzeba zmyć wyszorowaną farbę przy pomocy gąbki (polecam taką do mycia samochodu - bardzo dobrze zbiera brud).
kiedy kupiliśmy śledzibę ściany i belki stropowe wyglądały paskudnie. pod grubą warstwą kurzu i pajęczyn (bleee), straszyła sypiąca się "starożytna" farba. na początku baliśmy się czegokolwiek ruszać - wszak to zabytek ;-) i jakoś koegzystowaliśmy z tym brudem.
miarka jednak się przebrała i od pewnego czasu zajmuję się czyszczeniem wewnętrznych ścian. na szczęście dużą część wnętrz domu pokrywa zwykła, prawdopodobnie home-made farba wapienna, której usuwanie jest dość banalne. wystarczy wiadro z wodą, szczotka ryżowa, szpachelka, gąbka i duuuuuużo cierpliwości.
zaczynam od skrobania farby szpachelką z pól szachulca (do samej gliny).
potem moczę drewno gąbką i szoruję szczotką do uzyskania pożądanego efektu. co jakiś czas z belki trzeba zmyć wyszorowaną farbę przy pomocy gąbki (polecam taką do mycia samochodu - bardzo dobrze zbiera brud).
niektórzy do tego celu używają
szlifierki kątowej (flexy), jednak po co pylić, hałasować, naruszać delikatne drewno, skoro farbę wapienną można po prostu zmyć. sposób ten ma jeszcze jedną olbrzymią zaletę - nie wymaga krzepy drwala i precyzji chirurga ;-)
Macie anielską cierpliwość! Tylko nie róbcie tego za szybko, bo mam nadzieję, że wkrótce uda mi się dołączyć. To całkiem fajna robótka :)
OdpowiedzUsuńrobótka fajna, a jeszcze fajniejsza jak się ją robi w Twoim towarzystwie ;)
Usuńczekam z niecierpliwością
O, jak Ci to pięknie idzie ;) pracowita dziewczynka ;-)
OdpowiedzUsuńŚciskamy czule ;)
robię co mogę ;) nic nas to nie kosztuje a już trochę przyjemniej się zrobiło.
Usuńrównież ściskamy!
Jak pięknie i świeżo taka ściana od razu wygląda :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmi też się podoba ;)
Usuńdziękujemy i pozdrawiamy
Intuicja mnie nie zwiodla, dzieki wielkie kochana za podzielenie sie porada, bo od wtorku jak dobrze pojdzie zaczynam swoj udzial w tegorocznym remoncie. Wasza izba wyglada juz rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńjak czyścić farbę wapienna poradził mi W.P.
OdpowiedzUsuńsposób oczywisty ale sama na niego nie wpadłam :(
też macie co czyścić w Bystrzycy ;)
przyjemnej zabawy!